środa, 2 sierpnia 2017

saraaport - piłka testowana w ramach top for dog

Rynek zoologiczny tonie w różnorodnym oceanie gadżetów i akcesoriów skierowanych dla psów i ich właścicieli. Gama wyposażenia jest tak szeroka, że nie sposób objąć ją całą..
A wśród tego wszystkiego niepozorne piłki od saraaport, które są kandydatami do tytułu TOP.

Piłki firmy saraaport, rzuciły mi się w oczy jakiś czas temu, na profilu jednej z psich znajomych, która bardzo je sobie chwaliła. Była zachwycona prostotą samej zabawki i wszystkim innym co z piłką związane..

Gdy w ramach top for dog, pojawiła się możliwość przetestowania, pomyślałam że koniecznie! Dlaczego? Bo wiem, że piękno tkwi w prostocie i już nie raz czy dwa było mi to udowadniane.



Piłki sara aport mają kształt zwykłej piłki do "nogi" lub rugby. Dostępne w kilku rozmiarach, tak, że kazdy powinien znaleźć coś dla siebie. Piłki są na parcianej rączce. Co fajne, wszystkie są we fluo kolorach, róż, żólty i pomarańczowy.

W nasze łapki trafiła kora 3 w kolorze, a jakże by inaczej - pomarańczowym. W końcu #gingerpower!

Kolor jest sam w sobie genialny.. dlaczego? Bo jest świetnie widoczny, czy to w trawie, czy na piasku, czy w wodzie. Nie ma opcji, żeby pies nie zauważył fluo punktu gdzieś w oddali. Moje rude, bez problemu lokalizowały piłke.

Piłka zbudowana z "łatek" jak typowa piłka do nogi, tak jak pisalam wcześniej na parcianej rączce. Ja osobiście jestem zwolenniczką amortyzatorów, bo Frugo jak sie szarpie to wyrywa mi bark.. I to boli, ale jak sie nie szarpie to całkiem ok. Mokry materiał, przy wodowaniu nie jest super mily ale do przezycia. Miewałam gorsze rzeczy w ręce..

Co do wodowania.. piłka fajnie pływa, fajnie sie unosi.. ale jak dla mnie, niefajnie schnie. Tzn troszke za dlugo.. wywieszalam piłke na balkon i wisiała wisiałą... a i tak później woda syczała troszke w środku.. Generalnie mi to nie przeszkadza, ale boje sie ze któregos dnia pojawi sie jakaś pleśń czy coś innego..





Rude pieski pokochały od pierwszego wejrzenia.. Frucznik hycał, piszczał i screamował jak na tollera przystało.. Byle rzucić mu piłke! Zachwycony bo mozna zatopić ząbki, piła syczy no po prostu miód.. Dziadek też bardzo chętnie hasał, mimo że rozmiar ciut dla niego za duży dawał rade, bo piłka odkształcała się pod naciskiem psikutowej szczęki...



Co ważne! Masz w domu psa niszczyciela? Nie zostawiaj psa z zabawką sam na sam! co oczywiście dotyczy większości psich gadżetów.. W naszej piłce, powstało pare miejsc, w których Frugo odseparował wierzchnią warstwę. Czasem tollerzy mózg to siła wyższa i nic nie zrobisz z tym faktem..





Generalnie, jestem bardzo zadowolona z piłki! Jedynym minusem jest dla mnie czas schnięcia.. Poza tym bez zarzutu! Mogę z czystym sumieniem polecić :)