sobota, 11 lutego 2017

Pod jednym dachem z psim seniorem


Niesamowite to troszkę i ewidetnie nie chce być inaczej, ale w maju tego roku wybije nam z Psikutem 10 wspólnych lat... Co w wolnym tłumaczeniu oznacza tyle, że dziadkowi stuknie umowne 12 lat. Ewidentnie należy go już podciągnąć pod kategorię psiego seniora.. Postanowiłam troszkę przybliżyć Wam jak wygląda aktualnie nasze wspólne życie, bo troszkę się zmieniło :)

Chwała Bogu, Psikut nie ma problemów zdrowotnych.. Nie cierpi na poważniejsze schorzenia.. Jedynym mankamentem w jego psim ciałku są niewielkie wymacane przez pana dr zwyrodnienia.. Nie robiliśmy prześwietlenia, ale opisałam panu dr objawy ( np. obgryzanie łapek- nie to nie alergia ) który pomacał i powiedział że może tak być..
Generalnie dziadek już nie robi dzikich vaultów, ani nie biega 2x w tygodniu agility.. Głównie luźne spacerki, czasem złapie backhanda jak jego humor mówi "tak, bardzo chce! daj, rzuć.. "..
Na bardzo długie spacery go nie zabieram, bo wiem że mu ciężko.. Nie ma problemów z wagą, żeby go to ograniczało.. Ale widze że jego wydolność obniżyła się znacznie.. Do diety dziadka dołączyły więc suple.. Aktualnie jest to kryl arktyczny z pokusy (który jednocześnie sprawia, ze dziadek nie grymasi aż tak przy jedzeniu suchej karmy)..


Jak ma dobry dzień, pogoda jest sprzyjająca (tzn nie jest ani wilgotno ani zimno) to piesek hasa dzielnie.. Godzina spacerku jest optymalnym wysiłkiem.. 



Sprawą która mnie totalnie irytuje jest starcze sprawdzanie granic mojej cierpliwości.." Wołasz mnie? O to sprawdze za którym razem sie wściekniesz.. Wołasz? Bede udawał że nie słysze... Psikut wróć? Ale że co... Aaa moge lecieć do tego pieska tam na końcu trawnika? Osom! "

Zdecydowanie doprowadza mnie to do szewskiej pasji... Psikut zrobił się na tyle nieusłuchany (nigdy nie miałam z nim pod tym względem problemów... grzecznie wąchał trawke, nie zaczepiał piesków i wracał na każde zawołanie), że od niedawna spaceruje głównie na smyczy, aż się sąsiedzi dziwią że nastąpiła zmiana ról... Jak to? Młody bez smyczy, a Psikut na uwięzi... nie może być ;)
Co ciekawe problem dotyczy głównie spacerów osiedlowych... Na polach raczej przybiega zawsze chętnie, chyba że w okolicy znajduje sie jakiś inny pies... Wtedy musze być szybsza, bo dziadek to pies zaczepno obronny.. Zaczepia a później trzeba go bronić.. I niestety jego samozwańczym bodyguardem jest Frugo, który nie pozwoli żeby stała mu się krzywda...

Podobnie wygląda spraw z aportowaniem zabaweczek.. Mój niezmordowany aporter troche zapomniał co to znaczy przynieś... I zanim zabawka trafi w moje ręce troche czasu mija.. Tarza się w piłce, kopie, podgryza... ale żeby przynieść to ciężko.. Denerwuje to mnie i Frucznika, który oczekuje już kolejnego rzutu ;)


Dużym ograniczeniem wieku starczego okazały się niższe temperatury.. W tym roku zaobserwowałam to na tyle znacząco, że aż sama się zdziwiłam. Już od mniej więcej dwóch lat, zimową porą dziadek pomykał w kubraczku.. Peleryna batmana wystarczała i jakoś nie widziałam większych problemów. Pies też nie odmówił nigdy spaceru..



W zeszłym roku już podczas jesiennych dni, bywało tak że zakładaliśmy Psikutowi kurteczke..


Sytuacja wydawała się być opanowana.. Aż tu nagle tegoroczna zima zaskoczyła nie tylko kierowców, ale troszke i nas ;) Pewnego zimowego spaceru, Psikut po 10 min pobytu na dworze, usiadł na ścieżce, zaczął się trząść po czym totalnie głuchy na moje wołanie zawrócił do domu.. Po pierwsze byłam w totalnym szoku, bo NIGDY  coś takiego nam się nie zdarzało, po drugie troszke przerażona, bo leciał ku wyjściu z pól, które jest zaraz przy ulicy.. Na szczęście udało się delikwenta uchwycić i bezpiecznie odprowadzić do domu.. Od tego incydentu wiedziałam, że musimy zainwestować w coś cieplejszego, co by ruda dupka tak nie marzła..
Z pomocą przyszła nam nieoceniona Kasia z Dog&Twins, która podszyła dziadkowy softshell niesamowicie grubym i cieplusim materiałem.. Kurtka zyskała dużo większą objętość, Psikut wygląda w niej jak ludzik Michelin ale jest mu cieplej :)



dziadek Michelin ;)

Niemniej okazuje się, że nie musi być dużego mrozu, żeby Psikut odmówił spacerowania.. Zależy od dnia... Sa dni kiedy biega radośnie i jest fun fun fun.. A są dni kiedy robi co trzeba i chce wracać..
Durnotek troche sam się wyziębia, bo zjada kilogramy śniegu.. Później po pierwsze ma silną potrzebe wyjścia na kolejny spacer dużo wczesniej ("maaaami siku" ) a po drugie, zdarza mu sie kaszleć.. No ale nie przegadasz ;(


Senior w domu.. To jest generalnie ciekawy przypadek.. Psikut bywa upierdliwcem.. i niejednokrotnie mówie do niego "zrzędo".. Łazi i miauczy jak kot.. Popiskuje i nie umie znaleźć sobie miejsca.. Jest irytujący i mam ochote wystawić go na balkon i tam zamknąć ;) I nie chodzi ani o potrzebe wyjścia na dwór, ani o nude ani nic z tych rzeczy.. On tak po prostu czasem ma.. Ale raczej w większości przypadków śpi.. Powygłupia się na łóżku.. Pomemla ukochane pluszaki (mamy już małe pluszowe zoo.. renifer, słoń, krokodyl, pies no i pluszowa kupa ;) ) Jak Frugo wariuje za bardzo to ustawia go do pionu... Bo hola hola, ale nie w domu miejsce na takie swawole ;)




Problemem jest powrót lęku separacyjnego.. Na szczęście nie na takim poziomie jak próbowała mi wmówić sąsiadka (bo jednak nie wyje po 3-4h), ale jednak.. Psikut lęk separacyjny zaraz po adopcji miał kosmiczny.. Wtedy wył po pare godzin.. z rozbiegu wbiegał w drzwi, niszczył i generalnie było słabo.. Ale przeszło mu gdy sie zaklimatyzował.. Jakiś czas temu nadszedł moment, że moja mama przestała pracować, a psy przyzwyczaiły się do tego, że cały czas ktoś jest w domu.. A teraz moja mama wyjeżdza, ja wychodze.. I co sie dowiaduje od sąsiadów? "Maarta, bo te Twoje psy to tak wyjąąąąą".. Przerażona, że faktycznie jest źle, pare razy zostawiłam włączony dyktafon.. Sąsiadów mam jednak ze zdolnościami do koloryzowania.. Faktycznie zdarza się, że pieski troszke szczekają.. A raczej Psikut szczeka, Ale nie trwa to dłużej niż 10min.. Nie jest to nic fajnego i wolałabym jednak żeby był cicho.. Ale ciężko to przepracować, szczególnie że nigdy nie był klatkowanym psem, jest strasznym maminsynkiem i panikarzem.. Narazie uskuteczniamy gryzaki/kongi na czas wyjścia i myślę że to troszkę pomaga..

I chyba już ostatnia zaobserwowana zmiana.. To niewątpliwie ogromna potrzeba miłości.. Psikut przytulakiem był zawsze. Do tej pory codziennie zasypia zwinięty w kłębek, leżąc pod kołdrą przy moich nogach.. Dalej domaga się miziania i często leży mi na kolanach kiedy siedzę przy komputerze (uwaga czas na kamerkowe selfie! )




Niemniej zmiana dotyczy jego zachowania wśród innych osób.. Zwykle zachowywał rezerwe w stosunku do obcych.. a teraz idzie sie przywitać i jeśli osoba wykaże zainteresowanie jego personą siada przy nodze z jasnym przekazem "dzien dobry prosze mnie miziac" .. Już niewazne czy to   dobrze znana ciocia, czy obcy facet czekający na kogoś przy bloku.. Jesli tylko wykaże chęć, to trzeba poglaskać dziadka, który czerpie z tego ewidentą radość:)

Choć bywają dni, że mam ochotę go oddać pierwszej napotkanej osobie albo ukręcić mu ten rudy czerep to w gruncie rzeczy cieszę się że Psikut jest w tak dobrej kondycji i że nie boryka się z większymi problemami np zdrowotnymi.. Oby tak zostało jak najdłużej.

I to by było na tyle z serii "życie z seniorem" bywa różnie, ale kto wie jaka będe sama kiedy dojde do wieku starczego.. Pewnie też będe zrzędą ;)
Mam nadzieję, że post się Wam podoba i miło się go czytało... Dajcie znać w komentarzu.. Macie psiego seniora? Dajcie znać, czy zaobserwowaliście jakieś większe zmiany w codziennym życiu ^^

Pozdrawiamy Marta i rude pieski ^^