18go lipca dla Psikuta nadszedł sądny dzień, albowiem został umówiony na zabieg, a mianowicie na kastracje :) Decyzja o tym że mój pies zostanie pozbawiony swojej męskości została podjęta już na zeszłorocznych zawodach w Czeladzi podczas naszego debiutu. Z miesiąca na miesiąc tylko utwierdzałam się w przekonaniu że to konieczne, ze względu na to że Psikut jest strasznym amantem i niewyobrażalne dla nie było nie przywitać się z jakąś suczką a co dopiero cieczkującą. Niestety sam niecny czyn został dokonany dopiero w lipcu tego roku, bo zawsze były niestety ważniejsze wydatki :(
Tak więc 18go lipca zawiozłam psa do kliniki w Zabrzu, widziałam jak dostał głupiego jasia i zostałam odesłana do domu z informacją że gdy pies będzie wybudzony po zabiegu zostanę poinformowana że mogę po niego przyjechać. Nie obyło się bez pewnych komplikacji (które zdecydowanie podniosły mi ciśnienie) ale ok godziny 15 pies był już do odebrania. Przywitał mnie merdając ogonkiem skakając i obijając się o wszystko swoim gustowym abażurem. Zaopatrzona w instrukcje od pani doktor, receptę i pozbawiona nadmiaru gotówki w portfelu wróciłam z moim jeszcze niezbyt przytomnym psem do domu.
Jakoże moje biedne dziecko było strasznie głodne, a jeść mogło dostać dopiero następne dnia (więc wychodzi ok 2 doby bez jedzenia) było strasznie marudne. Noc była przeżyciem iście hardkorowym. Ja nie spałam a czuwałam a Psikut budził sięco 45min żeby zmienić pozycję czy ułożenie. Kolejne dni były łatwiejsze w przeżyciu bo i dostawał już normalne posiłki jak i dostawał antybiotyk który niewelował ból i swędzenie w okolicy rany. Po 10 dniach pojechaliśmy zdjąć szwy i na szczęście wszystko było piękne i ładnie zagojone :)
Tak Psikut wyglądał 17 dni po kastracji i ok tydzień po zdjęciu szwów:
Czyli nie widać ze coś mu robione było :)
Zmiany w zachowaniu widzę. Przede wszystki mniejsza reakcja na suki i ich siuśki. I to jest dla mnie najwazniejsza zmiana i ta z której cieszę sie najbardziej. Następna.. jest bardziej miziasty, bardziej niż wcześniej chce się miziać, częściej rozdaje buziaki ot tak bez okazji. Na początku żywej reagował na jedzenie teraz juz mu to przeszło je tak jak wcześniej :D Upadła mu ciut kondycja ale myśle że to kwestia bardziej zaniedbania mojego niż kastracji. Kompleksy ma dalej czyt. nie każdego psa potrafi olać szczególnie jeśli jest to pies większy. Na dzień dzisiejszy to by było na tyle. Nieźle się rozpisałam. Mam nadzieję, że ktoś jednak dotrwał do końca posta.
No i w tym miejscu chwalimy się naszymi wyczekanymi activdogowymi szelkami
No i prosimy trzymać kciuki za Psikuta bo walczymy z jakimś wirusem/ brzydką reakcją na ściągany azbest. Bidaczek wymiotuje i ma biegunke, ale jesteśmy dobrej myśli :)
A za tydzień w niedzielę uczestniczymy w pokazach w gliwicach tak jak w zeszłym roku! :)
Pozdrawiamy odwiedzających naszego bloga!
Marta i Psikut! :)
My również pozdrawiamy ;)
OdpowiedzUsuńTeż myślę o kastracji swoich psów .
piękne szeleczki ! :)
Tyż pozdrawiam! :) Szelki bomba. :) Fajnie, że wszystko poszło po Twojej myśli. :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka dla rudzielca. Jak to, zatruł się azbestem? A szelki są śliczne, szkoda że moje paskudztwo nie lubi szelek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy ;]
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie - też psi blog :)
łoł, fajnie, że już widać efekty.
OdpowiedzUsuńnasz kastrowany był w lutym i dalej nic...
tzn. rodzinka mówi, że faktycznie trochę jakby spokojniejszy.
ale nadal ma ochotę zjeść wszystkie większe psy i dalej wącha 'sucze' zapaszki ;/
zdrówka dla przystojniaka! :)
Biedny psiak z niego był - taką nieszczęśliwą minę miał. Ale rzeczywiście kastracja jest najlepszym wyjściem dla psów, które i tak kryć nie będą ;>
OdpowiedzUsuńNiech szybko wraca do zdrowia :>
Ale minę miał skrzywdzoną :)) To widzę nie tylko dla naszego te wakacje okazały się bezjajeczne :))
OdpowiedzUsuńFajnie, że został wykastrowany:-)
OdpowiedzUsuńCudny pies;-)
Laki wita w ekipie ;) Ja jestem bardzo zadowolona ze swojej decyzji o kastracji Lakiego
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i życzymy zdrowia, Asia z Lakim & Fidem
oo, my też planujemy Piracika uczynić bezjajecznym za miesiąc - mam nadzieję że będą takie efekty jak u Was :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Moja Sonia jest też wysterylizowana, ale Skwarek nie był kastrowany. Gratuluję dobrej decyzji.
OdpowiedzUsuń